Z pewnością są większe konferencje, targi z bardziej zróżnicowaną ofertą czy lepsze lokalizacje niż Online Educa Berlin. Poprzednie edycje nie zawsze były udane. Ale tym razem spędziłam bardzo produktywne 2 dni.
Dlaczego podobało mi się na OEB16 ?
Po pierwsze organizatorzy bardzo uważnie dobrali prelegentów zarówno keynotów jak i mniejszych sesji. Ponoć na Educę coraz trudniej się zakwalifikować. I dobrze. Bo wykłady plenarne były tym razem naprawdę inspirujące. Przeplatali się mówcy poprawni i stonowani z tymi nieco utopijnymi i szalonymi. Przedstawiciel OECD studził zapędy Rogera Schanka do całkowitej likwidacji szkół, ewangeliści AI walczyli na argumenty z realistami. Prezentacje w stylu TEDa (znakomita Tricia Wang!) obok nudnawych ale przydatnych akademickich prelekcji. Kontrasty się sprawdzają!
Po drugie fajnie, że to nie jest konferencja tylko o e-learningu. Można wziąć udział w przeróżnych debatach i spotkaniach – od porannej sesji jogi, przez zarządzania procesem szkoleń w organizacji, motywację, agile design, hologramy po learning analytics. Trudno się znudzić, można się zmęczyć.
Po trzecie: punktualność. Prezenterzy i organizatorzy pilnują czasu wystąpień (noo, z wyjątkiem paru wykładowców akademickich, ale im wszyscy wybaczają). Dzięki temu można przeskakiwać z sesji na sesję wiedząc dokładnie, kiedy skończy się dane wystąpienie czy warsztat. Jest czas na zadawanie pytań. Szacunek do czasu sprawia, że konferencja staje się przestrzenią dyskusji, spotkaniem a nie jednostronnym przekazem ex cathedra. A dzięki długim przerwom w spokoju można pogadać przy herbacie, kawa tradycyjnie już niepijalna.
Po czwarte: targi. Choć i tak niczego nie kupimy ale pogapić się można. Wystawiają się firmy zajmujące się i VR, i OERami, i grami i nie wiadomo jeszcze czym. I jest jak na targu – tłum, ścisk, hałas tylko zamiast kalafiorów i śliwek tablety, ekrany, okulary, słuchawki.
I po ostatnie: warsztaty. Sporo wysokobudżetowych, sporo jest warsztatami tylko z nazwy (zbyt dużo uczestników, zbyt mało czasu) ale przełamanie formatu prelekcji jest ożywcze. Można przy okazji poznać ciekawych ludzi z calutkiego świata, pogadać z nimi chwilę, przysiąść się do innego stolika, wyjść, gdy prowadzący przynudza. Głowa pracuje, projektuje, testuje.
Mogłabym też pomarudzić: że hotel taki wielki, że za dużo ulotek drukują a lasy giną, że cena, że daleko, że w sumie nic ciekawego ale postanowiłam przemóc malkontenctwo. Naprawdę fajna konferencja.