Nasz pierwszy operacyjny dzień po podróży, rozpoczęliśmy od zapoznawczego spaceru przez miasto do Uniwersytetu Technicznego (TU Delft). Duży kampus uniwersytecki został wkomponowany w tkankę niewielkiego miasta, jakim jest Delft. Pomimo bardzo praktycznego podejścia Holendrów do przestrzeni miejskiej, nie obyło się bez zaskoczeń – specjalna linia tramwajowa, w pełni zbudowana dla celów Campusu nie funkcjonuje, gdyż… wibracje od szyn są zbyt duże, by studenci w pobliskich budynkach mogli spokojnie robić notatki ?
Trafiliśmy do jednego z najnowszych budynków TU Delft – PULSE, gdzie wraz z innymi uczestnikami Exchange Week, m.in. z Finlandii, Hiszpanii, Włoch czy Niemiec wzięliśmy udział w sesjach prezentacyjnych i warsztatach. W pierwszej części zostaliśmy powitani przez reprezentanta władz uczelni w osobie Prorektora, który przedstawił nam historię miasta i miejsca (uniwersytet jest wielkości AGH, nastawiony na szeroko rozumianą inżynierię społeczną, głównie infrastrukturalną). Poznaliśmy sytuację TU Delft na rynku szkół akademickich.
Zaprezentowano nam wizję kształcenia: skoncentrowanie na rozwoju inżyniera przyszłości, stosowanie metod okręgów (jak na jeziorze): najpierw opracowanie kursu, dalej – kierunku, a potem dokonanie refleksji nt. programu i podjęcie dalszych działań przez uniwersytet. Wszystko to uwzględnieniem oddziaływania na otoczenie, interdyscyplinarności i rozbudzenia potrzeby dalszego samokształcenia.
Ważną kwestią jest świadomość uniwersytetu o konieczności współpracy ze społeczeństwem i współtworzenia. Mocno podkreślono działania w trzech wymiarach, tj. wiedza, odniesienie wiedzy do społeczeństwa, samorozwój. I w tych wymiarach patrzy się na studenta, jego rozwój i przygotowanie do dalszej kariery. Każdy z tych elementów został opatrzony przykładem, np. pokazano jak wygląda interdyscyplinarna edukacja: we współpracy z innymi znanymi uczelniami (w Leiden, Rotterdamie) oraz firmami (z rynku zbieżnego do dyscyplin) przy wsparciu szkoleniowo-projektowym przeznaczonym głównie dla kończących studia.
Następnie mieliśmy okazję poznać wizję 4TU.CEE do 2025 roku, czyli inżynier przyszłości i planowany system nauczania inżynierów. Podkreślono nastawienia na wykorzystanie ICT i kształcenia na odległość (co pokazano nam w dalszych dniach), zaprezentowano przykładowe działania 4TU. W TU Delft nieobca jest przedsiębiorczość akademicka rozwijana przez materiały, sieciowanie, rozwijanie przedsiębiorczości wśród doktorantów, przy współpracy innych holenderskich uniwersytetów.
Na koniec dnia poznaliśmy tez jeszcze jeden ważny element związany z programem studiowania – Healthy challenging design education (powstały dla poprawy zdolności wewnętrznych studentów nauk ścisłych i architektury); stosujący rozwiązania wspierające (np. podręcznik zbudowany w koncepcji problem/historia – rozwiązanie). Podkreślono ważność dobrostanu każdego członka społeczności akademickiej i indywidualnego rozwoju.
Po intensywnym dniu roboczym odbyliśmy krótkie wycieczki po okolicy celem „chłonięcia” miejsca. I o ile Delft kojarzy się z małym miasteczkiem (głównie z powodu niskiej zabudowy), to ukryte między jego uliczkami i kanałami skarby, jak Muzeum Ceramiki (słynny na cały świat lazurowy błękit!) oraz siedziba Kompanii Wschodnioindyjskiej (tak! tej, która zawiadywała częścią świata większą niż większość ówczesnych państw – i pomyśleć, że robili to z dość niepozornego budynku wciśniętego między liczne kanały na obrzeżach miasta…) pokazywały, że miasto już od wieków ma i wykorzystuje swój potencjał (tak, TU Delft to sam czubek rankingów uczelni na świecie).